Jak FC Basel stało się pogromcą gigantów?

Jak to się robi w FC Basel?

W Bazylei tłumaczą, że chodzi o ciągłość zarządzania, konsekwentne realizowanie nakreślonego planu - Nie można działać pod wpływem emocji, trzeba działać zgodnie z planem. Złe decyzje podejmowane pod wpływem jednego nieudanego meczu zabiły wiele dobrych pomysłów - tłumaczy dyrektor sportowy Basel Georg Heitz. Basel stawia na wychowanków, bo wie, że to najlepszy model funkcjonowania na wysokim poziomie. Wychowankom się bardzo dobrze płaci. Oni wiedzą, że dobry wychowanek jest kluczowy dla utrzymania klubu, więc dają mu zarobić i przede wszystkim grać. "Tracimy dość regularnie zawodników zawodników, co zresztą jest częscią naszego modelu biznesowego". Przykład Polski - niezbyt duże pieniądze z telewizji, marketingu, to jest podobna sytuacja. Żeby przetrwać, musisz sprzedawać. Dlatego zależysz od transferów. Naszym celem jest utrzymanie poziomu, na którym jesteśmy - oznajmia Heitz. Oczywiście to wszystko nie mogłoby się udać, gdyby nie pomoc finansowa rodziny Oeri, najbogatszych ludzi Szwajcarii, którzy zapewnili klubowi bezpieczny byt. Ale też trzeba pamiętać, że wypracowany model doprowadził do tego, że dziś Basel jest samofinansującą się machiną. Od 2003 roku liczbę zespołów zredukowano do 10. W polsce próbuje to powoli forsować Dariusz Miodulski z Legii. Zmniejszenie liczby klubów oznacza więcej trudnych meczów w sezonie, ale też więcej pieniędzy do podziału. W Polsce to dziś wciąż utopia.

Piłka Nożna 2015

COPYRIGHT 2015 BY WWW.BUSSOCCER.PL WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE