Co w końcu z tym Alanem?

W ciągu ostatnich 19 meczów w Premier League Newcastle wygrało zaledwie cztery spotkania. Zważywszy na angielskie standardy pracy oraz kadrę klubu – po takich wynikach Alan Pardew już dawno powinien wylecieć z hukiem. Nie wspominając już o jego głupim wybryku w postaci uderzenia głową zawodnika Hull City, Davida Meylera, w poprzednim sezonie. Dlaczego więc Anglik nadal jest menedżerem "Srok"? Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Rozgrywki 2011/2012 były dla Newcastle przełomowe. Klub z północnej Anglii zajął 5 miejsce w lidze (najwyższe od sezonu 2002/2003), czym załatwił sobie możliwość gry w eliminacjach do Ligi Europy. Właśnie wtedy włodarze zespołu postanowili uhonorować za to osiągniecie Alana Pardew nowym, ośmioletnim kontraktem. Nietrudno się doliczyć, że jego obecna umowa ważna jest więc do 2020 roku. Zwolnienie Anglika wiązałoby się zatem z bardzo dużymi kosztami, chyba że ten zrezygnowałby z darmowej kasy i szybko znalazł sobie nowego pracodawcę. Druga sprawa, a raczej niepotwierdzona plotka, to jego problemy finansowe. Swego czasu angielskie media spekulowały, że Anglik był hazardzistą i ma aktualnie konkretne długi u właściciela Newcastle, Mike'a Ashleya, oraz głównego dyrektora, Dereka Llambiasa. Poprzez pracę na St James' Park ma teraz niby stopniowo spłacać swoje zobowiązania – "Nie jestem hazardzistą. Jedyny hazard, jaki uprawiam, ma miejsce w każdy weekend, kiedy myślę, czy wystawić dwóch skrzydłowych czy dwóch napastników" – skwitował całą sprawę. Każdy hazardzista ma swoje serie – raz cały czas wygrywa, drugi raz przegrywa. Fani Newcastle z pewnością nie mieliby nic przeciwko, gdyby klub zaczął w końcu cykl wygrywania.

Źródło: Weszło 2014

Finanse Newcastle

Firma właściciela Newcastle

Ashley szykuje klub do sprzedaży?

„Sroki” dalej z Pumą

Sroki z nożem na gardle

Klub wystawiony na sprzedaż

Kup Pan srokę

1 2 3 4

Geordie Abramowicz

Odzyskanie duszy czy jej zaprzedanie?

COPYRIGHT 2015 BY WWW.BUSSOCCER.PL WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE