Jak być agentem, to piłkarskim

Z ich pomocą kluby kupują i sprzedają piłkarzy, reperują budżety, kreują futbolowe widowiska. Choć ich działalność nieraz budzi kontrowersje, to nie ulega wątpliwości, że futbolowi agenci nakręcają piłkarski biznes. W Polsce też.

I ty możesz zostać menedżerem Lewego

Czołowi piłkarscy agenci zarabiają miliony złotych. Do tej pory, by dostać się do tego grona, trzeba było zdać egzamin i przedstawić gwarancję bankową na 100 tys. franków szwajcarskich. Od 1 kwietnia przepisy się zmieniły. Miejsce agentów zajmą pośrednicy. Aby nim zostać, wystarczy zarejestrować się w PZPN i zapłacić tysiąc złotych. I już teoretycznie można prowadzić interesy Roberta Lewandowskiego (27 l.). Oczywiście uwolnienie zawodu nie podoba się menedżerom, którzy dotąd działali na rynku. Dla nich będzie oznaczać to zwiększenie konkurencji. – Będzie trochę chaosu, bo pojawią się nowi ludzie. Stanie się to ze szkodą dla zawodników, bo za transfery wezmą się osoby, które nie mają właściwej wiedzy. Wydaje mi się jednak, że w ciągu roku nastąpi weryfikacja – mówi czołowy polski menedżer piłkarski Szymon Pacanowski (37 l.) z firmy Fabryka Futbolu.

Źródło: Fakt 2015

Dojdzie do pewnych nieporozumień, bo okaże się, że transferami chcą zajmować się ludzie niesprawdzeni i że omotają jednego czy drugiego piłkarza i ci zaczną się skarżyć. Największy problem może dotyczyć bardzo młodych zawodników, o których przyszłości decydują rodzice. To często są osoby, które nie mają wiedzy o funkcjonowaniu świata piłkarskiego – podobnego zdania co koledzy po fachu jest inny czołowy menedżer Jarosław Kołakowski. Są jednak osoby ze środowiska futbolowego, które z radością przyjęły zmiany. Jednym z nich jest Paweł Hajduczek. Jako piłkarz występował na Ukrainie, w Gruzji i Kazachstanie. Ma w tych krajach dobre kontakty i po zakończeniu kariery chciał się zająć m.in. transferami graczy z dawnego ZSRR. Dotychczas musiał współpracować z licencjonowanymi menedżerami. Teraz może działać na własny rachunek. – Zarejestrowałem się jako pierwszy w nowym systemie – mówi z dumą. – Dobrze, że zmieniły się przepisy. Teraz będą wygrywać ci, którzy mają kontakty, ale nie muszą już mieć licencji. A ja mam nie tylko na Wschodzie, ale w kręgu moich zainteresowań jest Francja, mam partnerów w Słowenii – przekonuje. Nie zgadza się, że zmiany wprowadzą chaos: – Chaos to będzie najwyżej dla licencjonowanych menedżerów. Zawodnicy nie będą już zmuszani do podpisywania długich umów. Wcześniej bywało, że menedżer związał się z piłkarzem, a potem nic dla niego nie robił – mówi Hajduczek.

Źródło: Przegląd Sportowy 2015

COPYRIGHT 2015 BY WWW.BUSSOCCER.PL WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE